czwartek, 26 lipca 2012

Odliczając

Nie pojmuję tego życia, ale kocham je. Daje mi w kość, wyciska łzy, ale jest. Do takich wniosków doszłam jedząc śniadanie na balkonie, pijąc kawę i rozmyślając. O 6.30. Przed pracą. Powietrze było cudownie chłodne, pies ułożony przy moich nogach spał spokojnie, podobnie zresztą jak Ukochany w moim łóżku. Dzień rozpoczął się dobrze.
Spraw do ogarnięcia milion. Nie ogarniam ich wszystkich. Kalendarz robi się pełen. Brak w nim miejsca na odpoczynek. A może w dorosłym życiu na wolne już nigdy nie ma czasu?

O mieszkanie nadal walczę. Nie dam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz