środa, 20 marca 2013

Wielki powrót


Tak dawno nas tu nie było. Tyle spraw, tyle myśli. 
Nasza Kruszynka rośnie. W piątek (32 tc wg mojego ginekologa) ważył 1500 gramów, a jego brzuszek zwiększył swoją objętość. Nie jest już asymetryczny. I ja zwiększyłam swoją masę (w ciągu miesiąca przybrałam 4 kg, z czego 0,5 kg należało do mojego syna ;-)). Swoimi gabarytami się jednak nie martwię. 


Szyjka się uspokoiła. Luteina pomaga jej wytrzymać, bo według mojej ginekolog - 'specyficzna ona jest' (a synek ma tendencje do napierania). 
Do leków (z wyłączeniem Aspiryny*, której nie biorę, bo - jak mówi moja ginekolog - jej działanie  w przypadku ciężarnych nie jest udowodnione) dołączył Dopegyt w dawce minimalnej (2 x 0,5 tabletki). oraz żelazo (anemia). Ciśnienie ponownie miałam wysokie, choć, co dziwne, w szpitalach czy przychodniach mam książkowe. Tylko ginekolog tak na mnie działa (i domowy aparat).
W domu remont. Mąż przygotowuje pokoik dla Janka. Cięgnie się to już trzeci tydzień. W domu bałagan, kurz i 'rozpierducha'. A ja nic nie mogę z tym zrobić, bo nie mogę (leż! siedź! przewróć się na lewy boczek!) i nie ma to też sensu. Co zetrę kurz,to zaraz ponownie się on pojawia. Mam już serdecznie dość tego bałaganu! Włączył mi się syndrom wicia gniazda. Marzę o układaniu ubranek dla Janka, praniu ich i prasowaniu. Nawet o sprzątaniu (takim konstruktywnym) marzę...

Kompletowanie wyprawki skończone. Brakuje jedynie wózka, po który pojedziemy sama nie wiem kiedy. Może zaraz po świętach? 

Dziękuję za dobre słowa i wsparcie. Mam nadzieję częściej tu teraz zaglądać. 

*Lek ten zapisał mi lekarz ze szpitala, w którym leżałam. Już w placówce, kiedy mi go podawano, z nos intensywnie leciała mi krew, co położne wiązały właśnie z tym lekiem. Po wyjściu naczytałam się (zły internet!!!) i przestraszyłam, zadzwoniłam więc do mojej ginekolog. Ta odradziła mi branie Aspiryny. Zaufałam jej, komu bowiem mam ufać jak nie jej? I nie żałuję. Jestem spokojniejsza.



wtorek, 5 marca 2013

Strach

W piątek czułam się dziwnie. Ucisk, ból brzucha. W sobotę nie wytrzymałam. Pojechałam do szpitala i ... w nim zostałam. Po pierwsze dlatego, że skróciła mi się szyjka (23 mm), po drugie - nasze dzieciątko ma zbyt mały brzuszek w stosunku do reszty ciałka (hipotrofia asymetryczna). Strach, jaki przeżyliśmy jest nie do opisania. 
Po dzisiejszych badaniach wyszłam do domu. Szyjka się uspokoiła, brzuch nie boli, nic nie napiera, łożysko zbadane. Teraz przyjmuję leki (Luteina 1x2, Scopolan 3x1, Medargin 2x1, Aspiryn Protect 1x1) i modlę się, aby nasza Kruszynka przybrała na wadze. 
Nie ma nic gorszego niż strach o własne dziecko.