czwartek, 31 stycznia 2013

Wnioski szczególne

Wczoraj był pierwszy raz od długiego czasu. Dziś drugi. Już nie mogę się doczekać jutra, bo będzie trzeci. I będę tego oczekiwać codziennie. Czego? Poczucia szczęścia! Dokładnie tak. Usłyszałam wczoraj śpiew ptaka, który kojarzy mi się z wiosną. Nie wiem, co to za stworzonko, bo z ornitologią zawsze byłam na bakier. Dziś promienie słońca nieśmiało wędrują po moim mieszkaniu (tak, moim!). I jest w nim jasno! Wczoraj mąż wrócił z pracy, przytulił mnie i podziękował mi, że jestem. Po obiedzie przytulił się do brzuszka i każdy ruch Janka wywoływał na jego twarzy uśmiech. Taki szczery i bardzo radosny. A dziś pocałował nas, gdy o 3.30 wstawał do pracy i orzekł, że bardzo nas kocha. Robi to codziennie, ale dziś jego pocałunek smakował wyjątkowo, choć był krótki i delikatny. Taki tylko mój. I Janek w moim brzuszku tak cudownie fika. Czuje jego obecność, i jego nóżki i rączki też. Czasem przesunie swoje kończyny i wyprostuje je tak, że na brzuchu wyraźnie zarysowuje się "coś, co należy do naszego dziecka". Naszego dziecka. Jak się tu nie cieszyć? ;-)
Za dwa tygodnie rozpoczyna się Wielki Post. Dla mnie to zawsze jest wyjątkowy czas. Oczekiwać będziemy na CUD. Mam zamiar przeżyć ten czas szczególnie. Przygotowywać się będę nie tylko na najradośniejsze święta w naszej religii, ale i na przyjście na świat naszego dziecka. I na wiosnę. Ona przyniesie nam nowe życie. 

czwartek, 24 stycznia 2013

Apogeum lenistwa


Jestem spokojna jak nigdy. Wiem, że musi być wszystko dobrze. I będzie ;-) 
Ciśnienie "wygląda" dobrze. Pojechałam do przychodni, gdzie wynosiło ono 110/60. Według pielęgniarki - jest wzorowe. Wierzę jej. W domu pomiary również wskazują na to, że wszystko jest dobrze. Nadal jednak unikam stresu, jestem spokojna, odpoczywam i nie piję kawy. Tego ostatniego brak mi najbardziej. Doszło do tego, że idę czasem powąchać kawę w pojemniku. Ot, taka namiastka rozkoszy ;-) 

Lenistwo ogarnia mnie na całego. Wstaję o 10.00, jem śniadanie (oczywiście w piżamie) i oglądam kolejne odcinku "Czasu honoru". Dopiero o 13.00 "budzę się" z lenistwa - zaczynam ogarniać mieszkanie i gotować obiad. Dodatkowo zbieram materiały na kolejne artykuły i publikacje. Trochę się tego nazbierało, ale widzę światełko w tunelu ;-). Moja promotorka pędzi mnie do pracy i wymaga, wymaga, wymaga... Ceniłam to przy pisaniu pracy licencjackiej, magisterskiej, cenię i teraz. Czasem jednak chciałabym o tym zapomnieć.

Wyprawka dla Janka stanęła w miejscu. W marcu rozpoczynamy remont i myślę, że zaraz po nim muszę mieć już wszystko dopięte na ostatni guzik. Mam zamiar rozglądać się za elementami wyprawki i pytać Was o zdanie. Tak chyba będę czuła się pewniej. 

Janek ostatnio kręci się i wierci niemiłosiernie. Co ciekawe, szczyt jego aktywności przypada na noc. Czasem daje mi się wyspać, czasem mnie budzi. To takie fajne uczucie (kopniaki syna, nie pobudki). I powoli dociera do mnie, że będę matką. MATKĄ. Nasza rodzina dopełni się i będzie nas troje. Mama, tata i dziecko. A my będziemy za nie w pełni odpowiedzialni. Jak to będzie? Co to będzie? Boże, pomóż! 

piątek, 18 stycznia 2013

Strach

Dzisiaj wizyta u ginekologa była krótka i rzeczowa: ma Pani za wysokie ciśnienie (131/91). I co ja mam teraz zrobić? Panikuję, a to tylko mi szkodzi. Wytłumacz sobie jednak, babo!, że wszystko będzie dobrze! Mam mierzyć ciśnienie dwa razy dziennie. Mąż pojechał do moich rodziców po ciśnieniomierz, ale i tak w poniedziałek pójdę na kontrolę ciśnienia do przychodni. Wiadomo - tam sprzęt dokładniejszy i lepszy.
USG było bardzo krótkie (miałam 9 dni temu badania genetyczne). Zdjęcia nawet nie dostałam, nad czym ubolewa mój mąż, który dzisiaj wyjątkowo nie mógł nam towarzyszyć. Na kolejnej wizycie popatrzymy sobie na Janka uważniej. 
Przyszła paczuszka z częścią wyprawki. Z zakupów jestem zadowolona, więc wskazuję, u kogo je zrobiłam.  

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Szaleństwo

A co mi tam, pochwalę się swoim dzieckiem. Przedstawiam Wam Jana Antoniego.




Jakość zdjęcia średnia, ale zobaczyć buźkę można ;-) 

Nadal czekam na paczkę z pierwszą częścią wyprawki. Udało mi się jeszcze kupić czapeczkę w Coccodrillo za 15zł (przeceniona z 30zł) i skarpetki za 6zł (szaleństwo!). Czapeczka jest rewelacyjna i zamierzamy ubrać ją Jankowi na wyjście ze szpitala. Cieszą takie drobiazgi, cieszą. ;-)

Śmieszna sytuacja, ale muszę się do czegoś przyznać. Ja rzadko kiedy oglądam seriale telewizyjne. Mało który mnie wciągnie. Mój brat jednak zawsze mnie czymś zarazi. I tak było z "Magdą M", "Oficerem", a teraz z "Czasem honoru". Żadnego z tych seriali nie oglądałam na bieżąco. Żadnego! Do wszystkiego dojrzewam i oglądam niczym maniak całymi seriami, odcinek po odcinku. Mam ogrom nauki, wiele rzeczy do zrobienia "na już", a ja siedzę i oglądam. Uwielbiam historię i filmy traktujące o tym okresie, dlatego też "Czas honoru" tak bardzo mnie zainteresował. Aż mnie to czasem irytuje. Jankowi się chyba podoba, bo często mnie kopie, gdy słyszy melodię z czołówki. :-) 

czwartek, 10 stycznia 2013

100% syna

Zaczynam odczuwać potrzebę publikowania zdjęć na blogu! ;-) Szkoda tylko, że w naszym dobytku brak aparatu. Zapomnieliśmy o nim, a poza tym nie jest to rzecz niezbędna. Cóż, będzie trzeba jakoś temu zaradzić ;-)

Wczoraj byliśmy na badaniach genetycznych. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Serduszko zdrowe, kręgosłup ciągły. Synek jest synkiem w 100%. Malutki zrobił fikołka i zmienił pozycję na bardziej wygodną. Przeczuwaliśmy to z mężem, bo kopniaki czuliśmy z innej niż dotychczas strony ;-). 
Z racji ceny, ale i z braku potrzeby nie zdecydujemy się na USG 3D. Takowe miałam wykonywane wczoraj, z racji specjalistycznych badań. I gdyby nie tłumaczenia pani doktor, w życiu bym nie wpadła, co dane ujęcie pokazuje. Ze względu jednak na fakt, że mój mąż nie mógł być ze mną w gabinecie (słuchał pod drzwiami, biedaczek), to dostałam dla niego pierwsze zdjęcie twarzyczki naszego synka w 3D właśnie. Ma on słodkie usteczka i "puldonki". I oczka takie ładne. Synek, nie mąż. Znaczy mąż też takie ma, ale jemu zdjęć w 3D nie robiłam. :-) 

Wczoraj też zrobiłam dla Janka pierwsze zakupy. Kupiłam kilka drobiazgów, które mogę z listy odhaczyć. Czekam teraz z niecierpliwością na paczuszkę, w której znajdę:
- aspirator do noska (zwykłą, tradycyjną "gruszkę"),
- dwie czapeczki (pilotka i smerfetka),
- łańcuszek do smoczka z klipsem,
- dwie podwójnie tkane pieluchy tetrowe (kilka mam już od babci, wiec powinno mi starczyć),
- dwie pieluchy flanelowe,
- patyczki higieniczne,
- szczotkę do mycia butelek,
- szczotkę z miękkim włosiem i grzebyk,
- nożyczki,
- rożek,
- smoczek uspokajający.

Za wszystko wraz z przesyłką zapłaciłam ok. 100 zł, więc mam nadzieję, że nie przepłaciłam. Starałam się wybierać rzeczy w rozsądnej cenie, ale sprawdzonych firm. 
Wiele jednak jeszcze przede mną. Każdy grosz odkładam i gdy tylko coś uzbieram, to kupuję. Powoli, systematycznie, oszczędnie. I będzie dobrze. :-) 

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Chorobowo


Dopadła mnie choroba. Straszna. Miażdżąca moje płuca, zamieniająca w wodospad mój nos, a zatoki w jaskinię, w której nieustannie wydobywa się 'coś twardego' za pomocą ciężkiego sprzętu. O temperaturze nie wspomnę. 
Do piątku nie panikowałam, ale w sobotę było już tylko gorzej. Uspokajałam męża, siebie i syna, który przez duszącą się matkę nie mógł spać i kopał niemiłosiernie. Od lekarza dowiedziałam się, że on ciężarnych nie lubi, bo nie wie, jak je leczyć (sic!). Dostałam Stodal, Sinupret, Tantum Verde i Apap. Sama aplikowałam sobie cebulę i czosnek. Pokonaliśmy wysoką temperaturę. Reszta pozostała. Niestety.


W 2013 rok weszłam z wieloma postanowieniami. Staram się je wypełniać, co oznacza dużo pracy. Nie narzekam. Obowiązków dużo, to i działać trzeba.


Powoli zabieram się za kompletowanie wyprawki. Podglądam, co drogie blogerki już macie, co polecacie. Wczoraj otrzymałam od dziewczyny brata całkiem pokaźny worek ciuszków. Śpioszków więc mam wystarczającą ilość. Dokupić muszę body, czapeczki. 
Na Allegro (poleca ktoś jakiegoś Sprzedawcę?) chcę kupić drobiazgi związane z higieną (ręczniki, pieluchy tetrowe, aspirator do noska, nożyczki, szczoteczkę do włosków). 

Przyjdzie nam również kupić łóżeczko, gdyż znaczne osłabienie kontaktów z siostrą męża spowodowało, że obiecanego posłania dla Janka nie dostaniemy. Bardzo nas śmieszy taka postawa ludzi dorosłych, ale przyzwyczailiśmy się ;-) Szukamy więc używanego łóżeczka (samych szczebelek), a materac dokupimy nowy. I będzie dobrze.

Udanego tygodnia!