sobota, 29 września 2012

Bo w ciąży czasem się płacze


Dziś dzień z tych naprawdę złych. Łzy mi lecą, a pohamować ich nie sposób. 
Mąż zawodzi. Nasz układ zawodzi. Jakoś nie potrafię ugryźć się w porę w język, a on zamiast być mądrzejszy, okazuje się być nieopanowany.

Drażni mnie to, że po pierwsze nie potrafię się zamknąć i tym sposobem popełniam ogromny błąd, po drugie - płaczę, choć nie powinnam, po trzecie - jestem tak przestraszona, pełna obaw, że całkowicie mnie to blokuje. 

Kwestia rozchodzi się o pieniądze. A konkretnie o ich ewentualny brak. Tak, bo na chwilę obecną nam ich nie brakuje. Mamy za co żyć, mamy co odłożyć. Ale ja oglądam każdą złotówkę przed jej wydaniem, nakazuję ogromną oszczędność. Bo trzeba odłożyć, bo może zabraknąć. I to mnie wykańcza! Jestem na siebie wściekła.

Idę walczyć o siebie. O nas. 

czwartek, 27 września 2012

Jesień

Kocham jesień. Lubię te kolory, promienie słońca, chłód połączony z ciepłem. Ta jesień jest wyjątkowa, gdyż:
  • kupiliśmy mieszkanie (kredyt uruchomiony, czekamy jedynie na klucze),
  • dostałam się na studia doktoranckie,
  • czuję się kochana, spełniona, szczęśliwa.
I teraz najważniejsze - kocham jesień, gdyż właśnie dowiedzieliśmy się, że BĘDZIEMY RODZICAMI ;-)

Jestem w 7 tygodniu ciąży. Biją we mnie dwa serca. 
Wczoraj byliśmy na pierwszej wizycie u ginekologa. Wczoraj poznaliśmy nasze Maleństwo.

Czuję nieopisane szczęście. Jego smak jest cudowny. 

środa, 19 września 2012

Nowe doznania

Dziś przeżyłam zupełnie nowe doznania. I nie chodzi tutaj o sprawy powiązane z alkową. O nie! 
Zacząć muszę od tego, że mój mąż pracuje, pracuje, pracuje. Nieustannie. Ciągle. Przez wiele godzin. Wstaje o 4.00, wychodzi o 5.00, wraca o 22.00. Aż tu nagle... zmiana! I to jaka! Mąż wstał do pracy razem ze mną (oboje mieliśmy na 7.30), zjedliśmy razem śniadanie (!!!), wypiliśmy kawę, poszliśmy na tramwaj (autko miało dzisiaj odpoczynek), porozmawialiśmy. Razem. Słowo to nabiera zupełnie innego znaczenia. Cudownie jest pakować do pracy śniadanie, które podaje Ci mąż (i weź jeszcze jabłko, umyte już!). Wspaniale jest razem stać na przystanku i widzieć ukradkowe spojrzenia pań, z którymi zawsze czekam na tramwaj o 7:06. Świetnie jest świadomie przyjmować buziaki, a nie tylko przez sen...
Jest dobrze. 
Będzie lepiej.

wtorek, 18 września 2012

Mea culpa!

Mam okropną cechę charakteru: jestem wredna. Złośliwa przy tym. Okropna czasem. I to dla najbliższych. Dla męża mego! Biję się w pierś. Mea culpa!
I co ja mam z tym zrobić?
Mąż mój jest wyjątkowy. A ja nie potrafię tego docenić.
Ale...ale! Proszę Państwa! Idą zmiany! I one wymuszają na mnie poprawę.

czwartek, 13 września 2012

Zmiany!

W życiu zmiany! Wielkie.
Mieszkanie, o którym ostatnio pisałam nie było idealne. Dzięki mężowi ustrzegliśmy się przed błędem. Dobrze, że postawił na swoim, choć mnie łatwo tego przyjąć nie było. Obecnie jesteśmy na etapie "wstępnego szczęścia". Bank wydał pozytywną decyzję kredytową. Czekamy, aż zaprosi nas na podpisanie umowy.
Czasu coraz mniej. I tu rzecz kolejna: uczę się cierpliwości. Mam z tym ogromny problem. Chcę już, teraz, zaraz. A - jak się okazało - w dorosłym życiu tak się nie da.
Czekamy zatem na przeprowadzkę do naszego mieszkania. Jest piękne, w ładnej dzielnicy, blisko węzłów komunikacyjnych, z atrakcyjnym terenem do spacerów. Nie wymaga nakładów finansowych, prosi tylko o to, aby w nim zamieszkać. My chętnie skorzystamy. Jak najszybciej ;-)
A to tylko jedna piąta zmian, jakie w moim życiu zaszły. Jedna zaszła we mnie - jestem spokojniejsza i z uśmiechem witam nowy dzień. Widzę światełko w tunelu. Świeci jak wiosenny promyk słońca.