poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nasz sukces!

Jest! Tyle oczekiwania, tyle poszukiwań. A on sobie tak niepozornie - pyk! - i jest! Ząb, Kochani! Pierwszy ząbek Janka to lewa dolna jedyneczka. 
To nie wszystko... Zaparłam się i Janek śpi w swoim łóżeczku. Nie było to powiązane z jakimś większym dramatem, trzęsieniem ziemi czy innymi kataklizmami, o których się naczytałam. Ot, moja determinacja i spokój chyba uratowały sytuację. Moja decyzja związana była z faktem, iż dotychczas spaliśmy na tapczanie, który nie ma oparć. Spałam czujnie, ale wiadomo co to za spanie. I w ostatni czwartek otwieram oczy, a moje dziecko na brzuszku i rwie do przodu. Złapałam go; nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdybym się nie przebudziła. Uznałam, że tak być nie może, a bezpieczeństwo mojego dziecka jest najważniejsze. Mały ponadto lubi spać na brzuszku, na co śpiąc ze mną nie mógł sobie pozwolić. Poprosiłam zatem męża, aby założył mi filc na nóżki łóżeczka tak, abym mogła je dowolnie przesuwać, nie robiąc hałasu. Przysunęłam łóżeczko do swojego łóżka. Gdy Janek obudził się na swoją nocną zabawę (o czym pisałam wcześniej), siedziałam na łóżku. Byłam obok. Około 24 (taaa....) Janek postanowił pójść spać, ja go zatem ululałam i odłożyłam do łóżeczka. Ten manewr powtórzyłam 3 razy. Synek zasnął w swoim łóżeczku. Budził się w nocy blisko co dwie godziny. Wstawałam, głaskałam i mały zasypiał. O 6 obudził się na pierwsze cycowe śniadanko, zjadł, a ja odłożyłam go do łóżeczka. Byłam z siebie bardzo dumna, pokonałam bowiem swoje zmęczenie (dotychczas karmiłam na leżąco), a Janek wyspał się na brzuszku! Kolejna noc była podobna, a ostatnia - proszę - synek nie obudził się na zabawę! Zasnął ok. 20.30 i spał, budząc się jedynie na karmienie i ewentualne pogłaskanie po główce. Może i dzisiaj będzie podobnie?
I tak, chwalę się tym. To mój sukces. I mojego dziecka. Hura!

3 komentarze:

  1. brawo,brawo,brawo :)))
    ja jeszcze nie dojrzałam do te decyzji.Raz spróbowałam i wrzask małego mnie przerósł.Tak więc dalej śpimy razem i Anioł(drugi oczywiście)cyca kiedy chce.Padammmm ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Brawo! U nas było podobnie, najważniejszy jest spokój i konsekwencja. Na początku jest ciężko ale później to już tylko same plusy. Tak więc gratulacje dla Mamy i Jasia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję i zazdroszczę, chciałabym powtórzyć Wasz sukces...niestety chyba nie prędko to nastapi. Pozdrawiam aha i fajnie, że się odzywasz :)

    OdpowiedzUsuń