piątek, 10 stycznia 2014

Akceptacja

Przez ostatnie dni było mi bardzo ciężko. Problemy ze spaniem czy choćby skupienie maksimum mojej uwagi na dziecku i na tym, żeby czegoś sobie nie zrobiło. Dawniej położyłam go na dywanie, a on mógł jedynie przewrócić się na brzuszek. I w krzesełku poleżał. A teraz? Matko, zapomnij! Dziecko moje jest wszędzie! Wszystkiego dotyka, wszystko musi włożyć do paszczy. Jego ulubioną zabawą jest wkładanie głowy do bębna pralki, gaworzenie i słuchanie własnego echa. Dla mnie rewelacja ;-). Skąd zatem moje przygnębienie, a nawet frustracja? 
Od zawsze planowałam. To zrobię dzisiaj, to jutro. O, jakże życie było poukładane. Wszystko jednak stanęło na głowie, gdy narodził się Janek. A kiedy już wszystko poukładałam i ogarnęłam, mój syn znowu się zmienił i wszystko zaczęłam od początku. I to nie było już takie proste. Denerwowało mnie to, że nie mogę w spokoju się pouczyć, że nie mogę napisać tekstu czy choćby odkurzyć mieszkania w - UWAGA! - momencie, w którym ja tego chcę. Trzy dni temu nastąpił przełom. Zrozumiałam, że można wszystko połączyć, tylko proporcje muszą być wyważone. I jakoś to wszystko nabrało tempa. 
Wychodzę na prostą? Może. A może po prostu zaakceptowałam swój nowy świat. Długo to trwało, ale warto było.  

3 komentarze:

  1. Wiesz, miałam podobnie. Ciągle się frustrowałam, bo ZAPLANOWAŁAM, że o tej i o tej godzinie synek będzie spał, a ja zrobię to i to, będzie spał tyle i tyle czasu, i zdążę zrobić jeszcze tamto, a jak się obudzi, to zrobimy tamto i tamto... A on akurat wtedy nie chciał spać, akurat nie spal tak długo jak chciałam i akurat moje zabawy w ogóle go nie bawiły. Dopiero jak zaczęłam bardziej podporządkowywać się jego planowi, korzystać z tych wolnych chwil których nie planowałam i nie rozpaczać, że coś idzie nie po mojej myśli, wspólne życie zaczęło mi jakoś dawać więcej radości:) Trudno, nie wszystko musi być po mojemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też to przeszlam. Chciałam Zosie wpasowac w moje stare życie. A tu się okazało, że nie tedy droga, że trzeba stworzyć nową wspólną rzeczywistość. I elastyczność to moje drugie imię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe ciekawe czy u nas tak bedzie ;d

    OdpowiedzUsuń