środa, 19 września 2012

Nowe doznania

Dziś przeżyłam zupełnie nowe doznania. I nie chodzi tutaj o sprawy powiązane z alkową. O nie! 
Zacząć muszę od tego, że mój mąż pracuje, pracuje, pracuje. Nieustannie. Ciągle. Przez wiele godzin. Wstaje o 4.00, wychodzi o 5.00, wraca o 22.00. Aż tu nagle... zmiana! I to jaka! Mąż wstał do pracy razem ze mną (oboje mieliśmy na 7.30), zjedliśmy razem śniadanie (!!!), wypiliśmy kawę, poszliśmy na tramwaj (autko miało dzisiaj odpoczynek), porozmawialiśmy. Razem. Słowo to nabiera zupełnie innego znaczenia. Cudownie jest pakować do pracy śniadanie, które podaje Ci mąż (i weź jeszcze jabłko, umyte już!). Wspaniale jest razem stać na przystanku i widzieć ukradkowe spojrzenia pań, z którymi zawsze czekam na tramwaj o 7:06. Świetnie jest świadomie przyjmować buziaki, a nie tylko przez sen...
Jest dobrze. 
Będzie lepiej.

2 komentarze:

  1. Ja wstaje razem z mężem o 6 :) idę po bułki, on w tym czasie budzi się w wannie ;)) robię śniadanko on je, ja prasuję koszulę, wychodzi i macham mu przez okno a pożegnanie... hahah tak od ponad tygodnia (jego nowa praca) ciekawe czy dam radę na dłuższą metę tak szaleć ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam, że masz siłę wstawać i jeszcze coś robić. Ja - być może to przez pierwsze miesiące ciąży - czuję się jakbym codziennie przerzuciła 3 tony węgla. Padam zaraz po przyjściu z pracy. Mam nadzieję, że mi to przejdzie.

    OdpowiedzUsuń