czwartek, 6 grudnia 2012

Udomowieni


Wczoraj podłączyli nam Internet, a dzisiaj nadrabiam zaległości w sieci. Komentarze na blogach zostawiłam, notatki przeczytałam. Teraz czas na moje 'uzewnętrznienie się'. 
Od piątku mieszkamy już w swoim mieszkanku. Początki były dziwne, bo czuliśmy się trochę nieswojo. Oni dotykali te meble, oni korzystali z tej toalety, itp. Stąd też pierwsze co zrobiliśmy, to porządki. Generalne. W ruch poszła chemia, soda i ocet. Ja oczywiście nic robić nie mogłam. Zabraniał mąż, zabraniała mama i tata. Tak, bo oni z nami byli. Przed trzy dni nosili, układali, sprzątali. Niesamowicie nam pomogli. Nie wiem, jak się im odwdzięczę. Dostaliśmy od nich tak wiele. I materialnie, i duchowo. 

Ogarnęliśmy już większość pomieszczeń. Kuchnia i łazienka są skończone. Sypialnia też, choć czeka jeszcze na łóżko (chwilowo śpimy w salonie). Ten z kolei wczoraj ukończyliśmy. Dokupić musimy lampę, bo pokój oświetla żarówka, jakiś dywanik. Mąż jeszcze okna umyć musi i firany powiesić. I koniec. Ostatni pokój, dla naszego Maleństwa, zacznie być remontowany w lutym, może w marcu. W nim czeka nas wiele pracy.
Poprzedni właściciele, choć deklarowali umiłowanie porządku i czystości, okazali się mistrzami porządku powierzchownego. Nie pytajcie, jak długo moja mama czyściła choćby piekarnik wewnątrz, a mąż ogromną szafę na ubrania. Nie pytajcie, jaka warstwa brudu nas powitała. Nic to jednak! Posprzątaliśmy i po krzyku. Teraz my dbamy o to gniazdko. Ciągle ktoś coś nam przynosi, pomaga. Bardzo to miłe, bo pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze. My zaś wracamy do normalnego życia, wkraczając w to prawdziwe - dorosłe. Umowy o dostawę gazu, prądu. Czynsz. Ubezpieczenia. Kredyt. Zakupy (co ja mam do cholery ugotować???). Tak to teraz wygląda ;-) 

Brzuszek rośnie. Ja rosnę. Dokucza mi jedynie nieustannie lecąca krew z nosa. Od kilku dni jest już lepiej, ale w sobotę i niedzielę nie wyglądało to dobrze. Może tak zareagowałam na zmiany?
Z niecierpliwością oczekujemy 19 grudnia. Tego dnia idziemy zobaczyć się z naszym Maleństwem.

7 komentarzy:

  1. To super, cieszę się, że uporaliście się z mieszkaniem, że jesteście już na swoim :)...
    Krew teraz to normalny objaw, mi nie leci jeszcze dużo, ale widzę ją razem z katarem :/ Mnie tylko troszeczkę zaokrąglił się brzuszek...chciałabym żeby więcej i też czekamy na wizytę 12 grudnia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzuszek to taki namacalny dowód ciąży. Przyszłe mamy z wielką chęcią go eksponują, chcą bowiem całemu światu pokazać swoje szczęście. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ja swój z dumą eksponuję ;-)

      Usuń
  2. ja nie mialam problemow z krwaiacym nosem, ale to normalny objaw w ciazy ;)
    gratuluje, ze juz jestescie na swoim ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mieszkanie wynajmujecie czy kupiliście? ;)

    I jeszcze raz zazdroszczę własnego mieszkanka ;) - My mieszkamy z moją Mamą i pewnie juz tak zawsze będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiliśmy w ramach programu RnS. Nie ukrywam, że ostatnio zaczęliśmy dostrzegać plusy samodzielnego mieszkania.
      U nas też nie było widoków na samodzielne mieszkanie. W życiu jednak dzieją się ręeczy niespodziewane. Może i u Was wydarzy sie coś, co pozwoli Wam samemu zamieszkać.

      Usuń
    2. U Nas musielibysmy moją Mamę zostawić samą... Chyba, że kiedys znajdziemy dwa mieszkania blisko siebie ;)

      Usuń