piątek, 23 listopada 2012

Paranoja od śledzia

Trochę mnie przeraża czytanie informacji w sieci na temat tego, co można a czego nie można jeść w ciąży. Są produkty, po które przez najbliższe kilka miesięcy nie sięgnę (tatar, sery pleśniowe, surowe jajka, alkohol). I to jest pewne. Dzisiaj jednak trochę oniemiałam, gdy przeczytałam, czego kobiecie w ciąży bezwzględnie nie wolno. A od czego się zaczęło? Ano od tego, że zobaczyłam w sklepie śledzie. W solance rzecz jasna. I ze względu na to, że nie jadłam ich wiele miesięcy, to postanowiłam je kupić. Ot, dwa płaty. Wróciłam do domu, zanurzyłam je w wodzie, aby ich słony smak choć trochę się ulotnił i ... usiadłam przed komputerem. Starałam się przypomnieć, co mówiła mi ginekolog i lekarz chorób zakaźnych na temat tego, czego mam unikać. Śledzi na tej liście nie było. Postanowiłam jednak się upewnić i poszperać w sieci. A tam co? A tam: nie można śledzi! absolutnie zakazane! jak można tam ryzykować?! Żeby jednak było śmieszniej, to obok wypowiedzi tego typu czytam: co wy gadacie!? śledzie jadły nasze babki, matki i wszystko ok! śledzie są zdrowe! solanka zabija bakterie! Wszystko w podobnym tonie. A ja? Ja osłupiałam. Śledzie się moczą, ślinka mi cieknie, a tu co? Wzięłam więc telefon i zadzwoniłam do dietetyczki, którą bardzo lubię, szanuję i która - i tu przede wszystkim - ma wiedzę bardzo dużą. A ona co na to? "Dziewczyno, masz ochotę, to jedz". I zjadłam. Dobre było. I Maleństwu chyba też smakowało.
Mówię Wam, szaleństwo. A im częściej o tym myślę, to w większą paranoję popadam. 
Idę się napić melisy.

5 komentarzy:

  1. Wiesz co ja doszłam do wniosku, że kobiety rodziły od tylu lat w różnych okresach np wojny i wcześniej nie było usg, nie było dietetyków i chorych ludzi na forach internetowych. Większość marnie się odżywiała. A jakoś jesteśmy tutaj i żyjemy i tyle pokoleń przeżyło. Ja nie dam się już zwariować.
    Jem dosłownie wszystko (oprócz tego nieszczęsnego tatara choć teraz jak już jestem po zakażeniu to i to mogę), nie piję alkoholu, to jasne ale poza tym też ostatnio jadłam śledzie :) mało tego jem chipsy i nawet fast foody się zdarza. A moja kumpela całą ciąże piła colę i ma śliczną zdrową córkę. Prawda jest taka, że jak dziecko ma być zdrowe to będzie i tyle. Także smacznego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Ci się, że ja też sięgnęłam po chipsy i fast foody. Cóż zrobić, gdy tak "ciągnie" mnie doń niemiłosiernie!
      A co do kobiet rodzących od wieków, to masz rację. Też nachodzą mnie czasem takie myśli. Moja babcia dla przykładu jest wstrząśnięta, że ja co badanie przynoszę jej zdjęcie USG do pokazania. Nie rozumie, jak można tak często takie badanie wykonywać. Jest przekonana, że szkodzi to Maleństwu. I na nic moje przekonania, że to lekarz, że specjalista, że to dziś standard... A i babcia będąc w ciąży miała swój sklepik spożywczy i śledzie jadła w nim tonami, prosto z beczki. Twierdziła, że takie mocno solone to najlepsze. Dwie córki urodziły się zdrowe i silne. Mają tylko jeden "problem": nie mogą patrzeć na śledzie (nigdy nie miały ich w ustach) ;-)

      Usuń
  2. Wiesz ja też myślę że to paranoja z tym czego wolno a nie wolno.Ostatnio doszłam do wniosku że chyba tylko owoce i warzywa możemy jeść:-P
    I ja też mam przeczucie że noszę Synka!Od samego początku.Mam nadzieję że moje przeczucie się sprawdzi:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A propos twojej nazwy Książkoholiczka...chyba mamy wiele wspólnego:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, książki to moja pasja. Ostatnio jednak nie mam na nie czasu. Gdy obecnie uda mi się "wytargować" kilka chwil, to czytam Cobena ("Mistyfikacja"). A może Ty mi coś polecisz?

      Usuń