Marla ma rację. Nie ma co martwić się o pieniądze, bo ich faktycznie zawsze jest za mało. Ludzie sobie radzą, to i my sobie poradzimy. Oboje z mężem jesteśmy wykształceni, pełni chęci do pracy. I mamy marzenia.
Jestem padnięta. I nie chcę narzekać, bo moje życie zawsze pełne było pracy. Ale to chyba skutek ciąży: wstaje rano, idę do pracy, wracam z niej i najchętniej poszłabym spać. W trybie natychmiastowym. Nie mam siły pisać (a muszę!), nie mam siły sprzątać (wypadałoby!). W sobotę i niedzielę wolną nadrabiam zaległości, ale i nawet to nie przychodzi łatwo. Spać, spać, spać.
A w piątek moje pierwsze zajęcia na studiach. Muszę na nie iść, aby powiedzieć wykładowcom, że raczej pojawiać się na nich będę rzadko.
W pracy wezmę na piątek urlop na żądanie. Zrobię to pierwszy raz w życiu, ale nie mam wyboru.
I jeszcze te moje nieszczęsne uprawnienia pedagogiczne. I praktyki, które nie wiem kiedy zaliczę. Tu zajęcia zaczynam za tydzień. I tu wystąpię o indywidualny tryb. Oby udało się odbyć praktykę. Potem będzie z górki.
Dużo tego. A nie zapominać mogę o czekającej mnie przeprowadzce i urządzaniu gniazdka.
Mam niesamowity apetyt. Jestem w 8 tygodniu ciąży, a przytyłam już kilogram. Nie mam mdłości, wymiotów. Chcę - jak już pisałam - tylko spać. I jeszcze jedna "rzecz" mnie męczy - potwór, co zwie się zgagą. Fatalnie, ale do zniesienia.
Zobaczysz co znaczy apetyt w 9 miesiącu! Ło matko! coś strasznego :/
OdpowiedzUsuńPrzez senność również przeszlam ale byłam w na tyle konfortowej sytuacji, że nie musiałam chodzić do pracy czy szkoły... oby niebawem minęła i przyszła super moc!
pieniądze raz są, raz ich nie ma. Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuń