Przeziębienie zostało zminimalizowane. Nie pokonałam go do końca, ale czuję się już lepiej. Mogę przynajmniej oddychać.
Wczoraj po wizycie u szwagierki zostaliśmy właścicielami łóżeczka dla Maluszka, stelaża pod wanienkę i cudownego (boskiego!) krzesełka. Ma ono - uwaga! - ponad 40 lat. Niesamowicie solidne, piękne, stylowe. Wszystko wymaga gruntownego odświeżenia, wyczyszczenia, wymalowania (ten punkt zostanie pominięty w przypadku stelaża do wanienki). Najwięcej pracy będzie z łóżeczkiem. Leżało ono na strychu i będzie trzeba skompletować dolny stelaż, bo szczeble były ułożone luzem. Mąż jest jednak pełen zapału i sądzi, że zrobi z tym porządek. Łóżeczko praktycznie nie było używane, bo szwagierka spała zarówno z synkiem jak i córeczką w swoim łóżku. W łóżeczku maluchy leżały może kilka razy. Do tego kupimy nowy materacyk i pościel. I będzie pięknie.
Krzesełkiem zajmiemy się później, bo wiadomo - przez pierwszy rok się nie przyda.
Może za szybko się za to zabieram, bo nie powiem - czasem zaglądam na Allegro czy Tablicę, aby rozejrzeć się wśród ofert pościeli, wózków, ubranek, itp. Nic jeszcze nie kupuję, ale chciałabym wiedzieć, czego będę mogła się spodziewać. Zapewne wiele rzeczy kupimy używanych (wózek, nosidełko do auta, kilka ubranek). Niestety nie stać nas na wyprawkę, która w całości składałaby się z nowych rzeczy. Myślę jednak, że Maleństwu szkody tym faktem nie zrobię. Pieniądze nie są tu najważniejsze. Wiadomo ;-)